pracowita sobota...
Komentarze: 0
wstałam rano, posprzatałam, zrobilam pranie, umyłam okna wyprałam zasłonki, zmieniłam pościel :) sama nie wiem co mi sie stało bo przecież nie cierpię tego robić, a dziś poszło mi sprawnie i szybko :) nawet na chwile wstapilam do kosciola, dawno nie bylam wiec cos mnie tam zaciaglo :p
teraz siedze i upajam sie zapachem swiezo wypranych firanek :)
jeszcze musze łazienke wyszorować ale mi sie już nie chce... no ale mus to mus :P
nie mam planów na sylwka i to mnie zabija... bo bede sama napewno... moze pojade samotnie w gory? hmm dobry pomysl tylko skad wezme na to pieniadze??
bylam u rodziców, tato wyjał 500zl z kieszeni i dal mi na drobne wydatki... :) musze kupic płaszcz i buty i pasek do spodni bo tatuś krzyczy że mam taki zniszczony :P kochany jest... ale na sylwka w Bukowinie Tatrzańskiej nie wystarczy... trudno wymyślę coś innego... :)
Dodaj komentarz