Komentarze: 1
albo komedii romantycznej... ale prawie robi przeciez roznice...
Wyszlam dziś z pracy jak zwykle... swieci słońce, piekna złota jesien dookola, jestem zmeczona ale i jednoczesnie w dobrym humorku:) odruchowo odwracam glowe w lewa strone, i jeszcze raz.... a tam Informatyczny stoi i przyglada mi sie... po chwili podeszlam, zapytalam co tutaj robisz? -chcialem Cie zobaczyć.... -to zapraszam na kawe :) -nie nie jestem zapracowanym czlowiekiem i nie mam czasu... teraz tez sie z pracy urwalem... powodzenia, gdybysmy sie juz nie widzieli...
i odszedl...
jak to powodzenia? jak to gdybysmy sie nie widzieli? czy to pozegnanie bylo? dlaczego?
nie znam odpowiedzi na te pytania....
i byloby jak w bajce gdyby mial bukiet kwiatow, usmiechnal sie do mnie i mnie przytulil... wtedy przekroczylabym granice szczescia... ale tak nie bylo... on poszedl w swoja strone a ja w swoja... cos jednak sie we mnie ruszylo gdy go zobaczylam...
ale byl tak bardzo obcy... :(